sobota, 5 listopada 2011

Północnokoreańska bestia - "Pulgasari" (1985)


Tyrani kochają kino, oglądają i je tworzą. Hitler i Stalin to pierwsi z pierwszych tyranicznych kinomanów, z tych żyjący pozostał chyba tylko jeden - Kim Dzong Il. Ten mały koreański satrapa, tak jak jego ojciec, jest wszechstronnie oświecony i tak jak on decyduje o wszystkim, także o kinie. Niech, więc nikogo nie zdziwi, że podążając za swoim uwielbieniem do gigantycznej japońskiej jaszczurki postanowi stworzyć jej koreański odpowiednik. Geneza powstania stwora jest inna, nie łączy się jak w Godzilli z zagrożeniem atomowym, a ma charakter bardziej ludyczny.


Starzec ugniata Pulgasariego
Dawno, dawno temu w odległej Korei, żył sobie zły władca, który wydał dekret o konfiskacie wszelkich metalowych przedmiotów, także narzędzi rolniczych. Zdesperowany lud zaczął się burzył - "jak żyć!" - krzyczał. Sprzeciwiający się temu stary kowal zostaje zamknięty w więzieniu, a tam głodzony powoli umiera. Nim to nastąpi z ostatniej grudki ryżu lepi małą figurkę, przedstawia bestie. Ta po śmieci twórcy trafia do rąk jego córki, która nieostrożnie kalecząc się budzi małego stwora. Tak też został powołany do życia metalożerny Pulgasari - ulepiony z ryżu, a ożywiony kroplą krwi koreańskiej dziewicy.
Kat nad głową rebelianta...
...na ratunek, Pulgasari!!!

Sam film miał swoją własną niemniej intrygującą historie; popularny reżyser Sang-ok Shin został zaangażowany do film bez wyrażenia zgody, a tym bardziej wiedzy. Zorientował się o angażu miedzy wstrzyknięciem usypiającego narkotyku, wsadzeniem do worka, a przebudzeniem na komunistycznym planie filmowym. Do realizacji zostali zatrudnieni także japońscy profesjonaliści, w tym Kenpachiro Satsuma wcześniej wkładający wielokrotnie strój Godzili. Nim jednak Japończycy trafili na plan filmowy przezornie zagwarantowali sobie bezpieczny powrót do swojego kraju tuż po zakończeniu zdjęć. Okres pracy na planie obfitował w wielokrotne próby ucieczki reżysera, któremu udało mu się w końcu zbiec po ośmiu latach starań i siedmiu filmach wyprodukowanych przez Kim Dzong Ila.

Wracając do samego filmu, jego fabułę można uznać jako pretekstową. Ani wątek powstańców, ani historia romantycznego uczucia nie jest najważniejsza, stanowi jedynie dodatek do destrukcyjnych działań koreańskiego stwora. W pierwszej części filmu, gdy jest mały, jego poczynania są pocieszne, wiele ze scen ma być zabawnych. Wraz z pożeraną przez siebie stalą rośnie, a jego apetyty jest większy i większy. Żaden z królewskich żołdaków nie jest wstanie przeciwstawić się Pulgasariemu, żaden z postępów, czy broni nie powstrzyma go. Znacie to? Każdy kto widział choć jeden z filmów o japońskim stworze rozpozna ten schemat w koreańskim filmie: ekspozycja poznajemy skąd wziął się stwór lub jak został przebudzony, kim jest jego wróg, następnie widzimy kolejne próby (nieskuteczne) powstrzymania potwora, aż prawie do jego skutecznego zniszczenia, przez końcowe jego odrodzenie i pokonanie wroga, na puencie stwór znikał gdzieś w odmętach oceanu lub szczelinach skalnych.

Co jest inne? Oczywiście historyczne tło, ale jeszcze bardziej nałożenie na prostą historie ideologii komunistycznej w wydaniu koreańskim (doktryna dżucze), a także pewne paradoksalne odczytania filmu. Do najciekawszych należą te doszukujące się pokrewieństwa miedzy sytuacją rzeczywistą a tą filmową. Powstańcy są jak w oblężonej twierdzy, chronią się w górach, głodując zmuszeni są do jedzenia kory z drzew, ci z którymi walczą posiadają lepszą broń (starożytne pociski rakietowe!), a ich jedyną tajną bronią jest Pulgasari. Widać wyraźnie, że los bohaterów jest zbliżony do życia współczesnych Koreańczyków, zwłaszcza tego kreowanego przez oficjalne północnokoreańskie media. Fakt pożerania przez Pulgasariego metalowej broni skłoniło niektórych do wysunięcia tezy o pacyfistycznej wymowie filmu.
Ognia...
...pal!
Czym jest w takim razie Pulgasari? Jedni piszą, że jest jak koreański program nuklearny, to on ma zapewnić zwycięstwo; inni, że jest to personifikacja idei dżucze, zwłaszcza gdy stwór pod wpływem ciepła staje się czerwony, nic jej się nie przeciwstawi. Do najbardziej śmiałych odczytań należą te, które dopatrują się w stworze portretu samego Kim Dzong Ila. 
Na obiad kora, niech żyje/żuje komunizm!
Film znalazł odbiorców jedynie w Japonii, gdzie zresztą został wydany na VHS-ie, a sama postać Pulgasariego doczekała się swojego wydania w postaci plastikowej figurki. Tu mały paradoks, można uznać tego stwora za symbol komunistyczny, emanacje doktryny dżucze, a jej posiadanie podobne w wymowie do noszenia koszuli z Che, czy z sierpem i młotem. Antykomuniści na alert!

Figurki Pulgasariego do kupienia tylko w Japonii

2 komentarze: