środa, 29 lutego 2012

Wywiad z Michałem Liszczem, czyli o ruchomych zdjęciach

Michał Liszcz


- Jesteś bardziej fotografem, czy filmowcem? A może operatorem filmowym? 

Michał Liszcz: Staram się być wszechstronny (śmieje się). A bardziej na poważnie, nie wiem co będzie za rok, czy za 10 lat. Teraz bardzo chce robić filmy. Na tym etapie sam piszę scenariusze, sam je reżyseruje. Sam również trzymam kamerę. Czy to dobrze? Na tą chwilę i potrzeby moich produkcji - sprawdza się to. Lubie mieć pełną kontrolę nad każdym etapem produkcji.

- Jak twój warsztat fotografa wpływa na twoją pracę jako filmowca? 

Michał Liszcz: Na pewno rzeczy których nauczyłem się poznając Fotografię bardzo mi pomogły. Praca ze światłem, kadrowanie obrazu a przede wszystkim praca z ludźmi. Od zawsze skupiałem się na relacjach z człowiekiem, dlatego moje ulubione dziedziny Fotografii to portret i dokument. W moich filmach najważniejszy jest człowiek i jego emocje.

- Czy rozgraniczasz fotografie i film? Niektóre z twoich prac, zwłaszcza tych krótszych sprawiają wrażenie czegoś pomiędzy. 

Michał Liszcz: Oczywiście. Film i Fotografia mają jedną wspólną cechę - utrwalają przeszłość. Dalej są już tylko różnice. Zrobiłem kilka animacji poklatkowych w których na pewno nie wykorzystałem potencjału tej techniki, dlatego kiedyś na pewno do tego wrócę. Sprawia mi to wielką przyjemność.

- Jakim/i narzędziem/i posługiwać się przy pracach filmowych (kamera, aparat cyfrowy, lustrzanka)?
 


Michał Liszcz: Z początku była to zwyczajna cyfrowa kamera. Jednak przyzwyczajony do zupełnie innej plastyki obrazu z lustrzanki 35mm musiałem przesiąść się na coś innego. Dziś sprzętu jest cała szafa...dlatego robię prawo jazdy, bo jazda tramwajem z toną żelastwa stała się bardzo uciążliwa :)

Kadr z filmu "Spadając z chmur".

- Czym jest grupa Motion Pikczer? Kto ją tworzy? Po co powstała? 


Michał Liszcz: Grupę Motion Pikczer tworzę ja i moja narzeczona - Magdalena Lubiecka. Rok temu doszliśmy do wniosku żeby połączyć wspólne umiejętności i przez wspólną mobilizację przenieść to na wyższy poziom. Działamy w ogólnie przyjętej przestrzeni multimedialnej. Wspólnie fotografujemy, kręcimy filmy. Są też oczywiście projekty które robimy osobno lub z innym zespołem ludzi.

- Oglądając twoje filmy odniosłem wrażenie, że są trochę w opozycji do prac wychowanków Łódzkiej Szkoły Filmowej. Nie są, jak w przesadzonej (?) anegdocie o uczącym się tam studencie zagraniczny, który na pokazie kolejnych etiud tamtejszych studentów uciekł z sali. Przygnębiony, nie rozumiejący ponurości tychże filmów udał się rozweselić do pobliskiego pubu. W twoich filmach jest światło, które zdaje się napędzać postacie, a jednocześnie napełniać delikatną nutą melancholii. Nawet jeśli bohaterka twojego filmu "Sklep z antykami" narzeka to po chwili pała optymizmem, a mówiąc do kamery nie pogrąża się w wypowiadanych słowach, zachowuje się jakby wciąż czekała na klienta, że za chwile, za minute sprzeda któryś ze staroci. Czy ciekawi ciebie ruch, poszukiwanie światła, tak w ludziach, sytuacjach, czy też miejscach? 


Michał Liszcz: Bo życie nie zawsze jest tylko czarne lub białe. W tych nieskończenie wielu odcieniach szarości kryją się sytuacje które przestaliśmy dostrzegać - np ciągle narzekając. Często można odnieść wrażenie że nadzieja jest już w pewnym sensie przereklamowana. 
Jedną z wielu rzeczy które chciałbym przekazać - jest to żeby nigdy nie tracić wiary w marzenia. Warto wyznaczać sobie, często wydawałoby się, nieosiągalne cele. I nauczyć się doceniać to co już mamy. Ale to pobożne życzenia tak samo skierowane do widzów, jak do mnie samego.


Reżyser na planie filmu "Spadając z chmur" (fot. Magdalena Lubiecka)

- We wszystkich twoich filmach dokumentalnych - "Piłkarzu", "Sklepie z antykami" oraz "Blow of Lights" - tematem przewodnim, tym wydającym się najbardziej ciebie interesować jest temat pasji. Czy dążenie do celu, spełnię się w czymś, nieważne czy w muzyce, czy piłce nożnej jest tym co ciebie interesuje?

Michał Liszcz: Temat pasji, spełnienia bez wątpienia jest mi bardzo bliski. Jestem zdania że dobrze szukać tematów blisko siebie. Wiąże się to jednak z ryzykiem że przypną Ci etykietę robienia filmów autobiograficznych. Mimo to bardzo łatwo wtedy poznać samego siebie. I koniec końców - robić lepsze filmy.

- Twój najdłuższy i chyba najbardziej udany film "Blow of Lights" opowiada o muzyce i muzykach. Także inne twoje prace można powiązane z muzyką, nawet stworzyłeś dwa wideoklipy, czy więc muzyka jest dla ciebie ważna? Jaką spełnia dla ciebie funkcje jako filmowca? 


Michał Liszcz: Muzyka jest bardzo ważna w moim życiu. Nie mam ulubionych gatunków, musi być po prostu dobra. Niektóre utwory bardzo inspirują, podają często świetny pomysł na tacy. Muzyka jest bardzo wdzięcznym medium do tworzenia różnych wizualizacji, krótkich form. Kończymy właśnie pracę nad kolejnym teledyskiem. Taka mała kooperacja Polsko-Kanadyjska. Szczegóły wkrótce.

- Łódź jest obok Warszawy i Wrocławia uważana za najważniejszy ośrodek filmowy w kraju, czy praca w tym konkretnie mieście wpływa na ciebie i na to co robisz? 


Michał Liszcz: Na pewno. Na to kim jesteśmy składa się pewnie z ponad milion spraw. Miasto w którym żyjesz odgrywa tu bardzo ważną rolę. Architektura czy inne takie typowe sprawy są zmienne.
Miasto jednak składa się z ludzi. A tych interesujących - w Łodzi na pęczki.

Kadr z filmu "Spadając z chmur"

- Kilka słów o nadchodzącej premierze najnowszego filmu "Spadając z chmur". Mamy oczekiwać czegoś nowego, czy będzie to kontynuacja wcześniejszych prac?

Michał Liszcz: "Spadając z chmur" to chyba pierwsza moja w pełni autorska wypowiedź. Praca nad filmem trwała ponad pół roku. To było najbardziej pracowite pół roku w moim życiu. Film opowiada o uczuciach po stracie najbliższych.  Bohaterami filmu są dwaj bracia - Filip i Olgierd. Stracili rodziców w katastrofie awionetki, którą leciał ocalały młodszy syn. W historię zamieszana jest również Ewa, która nie może w pełni pogodzić się ze swoim wyborem. Wracając do marzeń - mówi się o"lataniu w obłokach". Jednak każdy chyba przekonał się jak bolesne jest z nich spaść. O tym również jest "Spadając z chmur".

- Co dalej, czy kolejne mniejsze prace, czy debiut pełnometrażowy? 


Michał Liszcz: Mam już parę pomysłów z którymi chciałbym się zmierzyć. Na pewno w planach mam film pełnometrażowy. Nie chciałbym jednak nigdy stracić tej swobody i niezależności którą daje mi teledysk lub film krótkometrażowy.

- Dziękuje za rozmowę. 

O twórcy:
Michał Liszcz to urodzony w Rzeszowie fotograf i filmowiec, wciąż kształci się w Łodzi w Wyższej Szkole Sztuki i Projektowania na wydziale Fotografii. Jest założycielem grupy filmowej Motion Pikczer.

Wybrana filmografia:
2010 - Nikonn - Inside: reżyseria i zdjęcia (teledysk) -  Klik
2011 - Bruno Schulz - Pobawmy się w ludzi teraz: reżyseria i zdjęcia (teledysk) -  Klik
2011 - Blisko Pola - I'm shaken towards the: zdjęcia (teledysk) -  Klik
2011 - Piłkarz : reżyseria i zdjęcia (dokument) -  Klik
2011 - Sklep z antykami: reżyseria i zdjęcia (dokument) -  Klik
2011 - Blow of Lights: reżyseria i zdjęcia (dokument muzyczny) -  Klik
2012 - Spadając z chmur: reżyseria i zdjęcia (film fabularny średniometrażowy) - trailer -  Klik

Stron Motion Pikczer: Klik


Premiera najnowszego filmu "Spadając z chmur" będzie miała miejsce 2 marca 2012 roku w łódźkim kinie "Kinematograf".

3 komentarze:

  1. fajny pomysł, też myślałem o czymś takim
    kto wie, może to kiedy będzie bezcenne źródło informacji!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ktoś tu wisi etiudę (czy jak to nazwać) do pokazania, co nie Marcin?
    :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wychodzę z założenia, że nie ma co czekać, aż ktoś stał się sławny aby o nim pisać. Może dlatego reżyserzy u nas debiutują po 40? Artystą może być także młoda osoba.

    Marcinie koniecznie zobacz "Blow of Lights" jest tam wiele fajnie zrobionych rzeczy od montażu, aż po sposób filmowania koncertów. Koncerty są filmowane nie jako spotkanie z idolem + rozszalała tłuszcza, ale jako coś intymnego. Albo jak filmuje osobę grającą na perkusji, jakby impresjoniści nie malowali pędzlem i farbami a kamerą to tak by to wyglądało.

    Wyjątkowa sprawa.

    OdpowiedzUsuń